Galeria przy ul. Mariackiej 46/47 w Gdańsku

czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 11.00-17.00

Galeria ul. Mariacka

Wystawa rzeźby Danki Jarzyńskiej „Balanse”. Galeria Okręgu Gdańskiego ZPAP

 ul. Mariacka 46/47, od 12 listopada do 12 grudnia 2018


Grażyna Tomaszewska-Sobko – Wspominałaś, że inspirujesz się Brâncuşim i Moorem. Ja dostrzegam w Twoich pracach również syntetyczność, skupienie, oszczędność wyrazu i kontemplacyjność, właściwe dla sztuki japońskiej.

Danka Jarzyńska – To ciekawe spostrzeżenie. Rzeczywiście, jest w moich pracach odrzucenie detali, niepotrzebnych szczegółów i uproszczenie postaci. Synteza pozwala na skupienie. Być może to właśnie potrzeba kontemplacji i szukanie w procesie twórczym tego szczególnego stanu ducha zbliża europejski modernizm do sztuki japońskiej i tak bardzo mnie w nim pociąga. Dzięki syntezie sztuka może stanowi

kontrapunkt dla otaczającej rzeczywistości, tego zabiegania, które nas rozprasza. Pomaga mi to zachować wewnętrzny balans. Stąd, między innymi, tytuł najnowszej wystawy: moje prace powstają w toku szukaniu równowagi między chaosem i porządkiem, złożonością i prostotą, otwarciem na świat i schronieniem we własnym wnętrzu.

G.T.-S. – W swoich pracach analizujesz, a przynajmniej takie jest moje wrażenie, związki międzyludzkie. I nawet w takich, na pozór bardzo abstrakcyjnych rzeźbach, widać napięcia i emocje w relacjach między dwoma osobami. Jest to chyba podstawowy trzon Twojej twórczości.

D.J. – Zgoda, to istotny wątek, który jednak ulega zmianom w ciągu lat. Z czasem moje postacie stają się bardziej abstrakcyjne, są też zwykle androgeniczne, pozbawiane detali dookreślających płeć, a przez to konkretną relację. Wolę, żeby nie zostało powiedziane, czy to jest matka-córka, chłopak-dziewczyna. Zostawiam to interpretacji odbiorcy. W moim zamyśle te prace stawiają pytanie o to, na ile człowiek może mieć poczucie wolności, będąc w różnych relacjach; wolność i poczucie bezpieczeństwa uważam za równie ważne, bo tylko ten, kto mocno stąpa po ziemi, może rosnąć ku niebu i sięgać po piękno. W tej sferze też bardzo ważny jest balans.

G.T.-S. – Skąd się wzięła rzeźba w Twoim życiu?

D.J. – Kiedy miałam około 13 lat zobaczyłam rzeźbę „Tchnienie” Xawerego Dunikowskiego w Królikarni w Warszawie. Wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Wtedy dostrzegłam istnienie rzeźby innej niż sakralna czy dekoracyjna. Poczułam, jak wiele można przez nią wyrazić. Bez zbędnych dekoracji, esencjonalnie. Ten zachwyt pozostał we mnie na zawsze. Marzyłam, żeby móc w tak prosty sposób uruchomić tyle emocji. I to chyba było najważniejsze doświadczenie z wczesnego okresu mojego kontaktu ze sztuką.

G.T.-S. – Pracujesz w kamieniu, odlewasz rzeźby w brązie, łączysz te materiały, a także uprawiasz ceramikę.

D.J. – Moje kontakty z ceramiką zaczęły się na zajęciach prowadzonych przez doktor Krystynę Andrzejewską-Marek, która bardzo szczodrze dzieliła się swoją wiedzą. Ta baza umożliwiła mi pójście własną drogą. Była to dla mnie wielka przygoda i wielka radość. Jak już nie będę miała siły zajmować się granitem czy innymi ciężkimi materiałami, to ceramikę mogę sobie zostawić na późniejsze lata. Daje ona duże możliwości eksperymentowania i doświadczania. Ta niespodzianka, którą ze sobą niesie, jest niekończącą się zabawą, choć wymaga dyscypliny i cierpliwości.

G.T.-S. – Wszystkie materiały, których używasz w swoich pracach są naturalne.

D.J. – Posługuję się materiałami naturalnymi z kilku powodów. Każdy z nich - marmur, granit, brąz czy drewno - stawia inne wyzwania, wymaga innego podejścia. Przechodzenie pomiędzy nimi pozwala wytworzyć coś interesującego także w przestrzeni "pomiędzy", gdy realizuję różne formy. Można tu chyba mówić o jakimś mierzeniu się z naturą, rozmowie z nią, dążeniu do równowagi między kreacją a destrukcją. Ważne jest dla mnie także, że skoro materiały, z których korzystam, są w punkcie wyjścia częścią ziemi, także kiedy się rozłożą czy zostaną zapomniane, w naturalny sposób do niej powrócą.

G.T.S. – Coraz częściej zajmujesz się pracą kuratorską i to z dużymi sukcesami na tym polu.

D.J. – Niedawno byłam kuratorką wystawy Przejście, na której miałam szansę zaprezentować środowisko rzeźbiarzy  Gdańskiego Okręgu ZPAP w Sopockim Pasażu Sztuki. To nowa, dość nietypowa przestrzeń ekspozycyjna, rozciągająca się pomiędzy dworcem kolejowym Sopot Główny a Monciakiem. Jej powstanie jest efektem porozumienia pomiędzy ZPAP, ASP Gdańsk, Fundacji Wspólnota Gdańska i Sopot Centrum. Sztuka wychodzi tam do spieszących się zazwyczaj ludzi, przechodzących z dworca do centrum miasta i oferuje na tej drodze pewne zaskoczenie czy impuls do refleksji.

G.T.-S. – Jesteś również organizatorką pierwszego pleneru rzeźby w granicie na Wyspie Sobieszewskiej.

D.J. – Tak, udało mi się zrealizować zamiar, z jakim nosiłam się od kilku lat, na co wpłynęło spotkanie  z  Ewą Beyer-Formelą, współtwórczynią Plenerów Rzeźby w Granicie organizowanych we Wdzydzach od 1974 r. Wyspę Sobieszewską zamieszkuję od dziecka i jest mi ona bardzo bliska. Niestety, zauważam wiele działań degradujących zarówno jej przyrodę jak i dziedzictwo kulturowe, wciąż brakuje natomiast działań nas, współczesnych mieszkańców, które budowałyby coś wartościowego w sferze symbolicznej. Stąd pomysł, aby w tej przepięknej naturze, np. w lesie, pojawiła się rzeźba, wykonana w trwałym, ale jednocześnie naturalnym materiale, który kiedyś porośnie mchem czy paprocią, ale będzie śladem  bytności kogoś, dla kogo miało znaczenie to, co na tej wyspie zastał. Szczęśliwie dzięki Programowi Społecznego Rozwoju Wyspy związanego z kandydaturą Gdańska i ZHP do organizacji Światowego Jamboree Skautowego, plener  został zrealizowany, mógł się także ukazać katalog "Wyspa w granicie", który można bezpłatnie pobrać z internetu. Obecnie powstałe podczas pleneru rzeźby stopniowo znajdują swoje miejsce w przestrzeni publicznej Wyspy a w planach są kolejne edycje pleneru. Chciałabym, aby - podobnie jak pierwsza edycja - nawiązywały do tego, jak Stanisław Horno-Popławski, profesor gdańskiej PWSSP, doceniał naturalny, polodowcowy kamień kaszubski. I jak lapidarnie go dotykając, potrafił wydobyć z niego treść. Tego kamienia sama dotykam zawsze z obawą, żeby nie zniszczyć jego piękna. W moim sięganiu po materiały zawiera się zachwyt nad nimi, one mają wszystko już zawarte w sobie. Ja to tylko czasem trochę dotknę.

G.T.-S. – Bardzo  dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich Twoich artystycznych planów.

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd